Redakcja Mój-Ogrodnik:
Dlaczego Timberland włączył się w ekologię?
Justyna Dziegieć:
To właściwie pytanie do Jeffa Swartza – CEO Timberland, który swoim zaangażowaniem na całym świecie daje doskonały przykład pracownikom. Działamy w ramach globalnego programu „Path of Service”: każdy z pracowników Timberland, może, a nawet powinien, poświęcić na działalność w wolontariacie 40 godzin pracy rocznie. Koszty pracy pokrywa Timberland.
Redakcja Mój-Ogrodnik.pl:
Czyli już wkraczamy w społeczny CSR, który w dodatku ma struktury?
Justyna Dziegieć
Tak. Inicjatywy pracownicze w ramach Path-of-Service doprowadziły do stworzenia dwóch stałych programów: Timberland Earth Day i Timberland Serv-A-Palooza.
Do pierwszego z nich Polska dołączyła cztery lata temu, gdy odnawialiśmy krakowskie Bagry. Ostatnia akcja miała miejsce w Mazurskim Parku Krajobrazowym. W ramach samego Dnia Ziemi przepracowujemy na całym świecie tysiące godzin. Serve-a-Palooza to program wsparcia społeczności lokalnych. W Polsce pracujemy na rzecz domów dziecka. Ale to nie wszystko…
Pracownicy Timberland udają się tam, gdzie ludziom dzieje się krzywda. Ekipa z amerykańskiej centrali pracowała dla osób poszkodowanych przez huragan Katrina, prowadziliśmy akcję społeczną na rzecz Darfuru, lada moment ruszy program Wolność dla Haiti, w ramach którego będziemy zbierać pieniądze na wsparcie jednej z fundacji tego regionu.
Odpowiedzialność społeczna i ekologiczna jest ważna dla Timberlanda jako firmy, ale też dla samych pracowników. Działający od trzech lat program Global Stewards zrzesza ludzi odpowiedzialnych w poszczególnych regionach za wdrażanie strategii CSR. Ostatnie raporty firmy pokazują, że jesteśmy na dobrej drodze, by osiągnąć wyznaczone cele dotyczące redukcji emisji C02. Stawiamy na rozwój ekologicznej kolekcji Earthkeepers, mamy też kolekcję Green Rubber, gdzie podeszwy wszystkich modeli butów są produkowane z przetworzonej gumy. Nasza praca ma na celu informowanie i propagowanie idei - jako producent obuwia nie jesteśmy w stanie wyeliminować negatywnego wpływu na środowisko na każdym polu, ale możemy próbować ograniczyć go do minimum.
Redakcja Mój-Ogrodnik:
W jaki sposób wasze produkty są eko?
Justyna Dziegieć:
Są ekologiczne zarówno pod względem materiałów, z których są produkowane jak i pod względem samego procesu produkcji i dystrybucji.
W produkcji wykorzystujemy bawełnę organiczną, naturalne materiały, i z każdą kolekcją coraz więcej materiałów przetworzonych (torby, wyściółka butów, a w tym sezonie wybrane elementy konfekcji np. szorty wykonane są z przetworzonych butelek PET). Podeszwy większości butów Timberland są przynajmniej częściowo zrobione z przetworzonej gumy. W USA dostępne są nawet modele butów, w których można wymienić zużytą podeszwę.
Dzięki stałej analizie procesu produkcyjnego wiemy, jak kontrolować zużycie energii. W Timberlandzie cały proces produkcji jest „eko”. Rozpoczyna się już na etapie budowy fabryk -największe centra dystrybucji są zaopatrywane w energię z odnawialnych źródeł, a firma ciągle inwestuje w „zielone” technologie.
Jako jedni z pierwszych na świecie wprowadziliśmy Green Index Tag – czyli dokładną informację na temat każdego produktu: z czego, w jaki sposób i przy jakim zużyciu energii został wyprodukowany. Dzięki temu świadomi konsumenci mogą sami dokonać wyboru. Od 2009 roku wdrażamy nową koncepcję budowy salonów Timberland opartą o elementy z odzysku.
Redakcja Mój-Ogrodnik:
Czym jest społeczność Timberland i czy właśnie te produkty ją stworzyły?
Justyna Dziegieć:
Chodzi o Earthkeepers. Od dłuższego czasu Timberland stara się zbudować wokół swoich działań ekologicznych społeczność. Udało się nam posadzić na Facebooku ok. 1.500.000 wirtualnych drzew. Nie był to prosty proces, bo dorosłe drzewo pokazywało się dopiero po podlaniu go przez przynajmniej kilka różnych osób… To pokazuje ogrom akcji. Rocznie na rzecz ochrony środowiska przepracowujemy na świecie ok. 7.000 – 9.000 godzin. Nasza społeczność to pracownicy centrali, fabryk, dystrybutorzy, dostawcy, podwykonawcy… Rzesza ludzi ekologicznie nieobojętnych.
Redakcja Mój-Ogrodnik:
Jakie są rzeczywiste skutki ekologiczne waszego zaangażowania?
Justyna Dziegieć:
Na świecie? Znacznie zredukowaliśmy emisję gazów cieplarnianych w naszych fabrykach i centrach dystrybucji – pełen raport ukaże się pod koniec tego roku. Zwiększyliśmy udział eko-materiałów, w tym bawełny organicznej, przez co wpłynęliśmy na zmniejszenie ilości szkodliwych pestycydów i herbicydów w środowisku naturalnym. Wprowadziliśmy specjalny system, który pozwoli nam lepiej zarządzać wykorzystaniem chemikaliów niezbędnych do produkcji obuwia.
Redakcja Mój-Ogrodnik:
Jak organizacyjnie wygląda realizowanie eko projektów? Kogo należy angażować, żeby wydarzenie odniosło sukces? Ile osób pracuje przy tych projektach?
Justyna Dziegieć:
W tym roku udało się zebrać 70 osób z całej Polski. Projekt przygotowywaliśmy w trójkę. W Kościeliskiej była dużo większa grupa - ponad 160 z Timberlanda, Sizeera i Umbro, do tego należy doliczyć partnerów: Tatrzański Park Narodowy oraz firmy i organizacje, które z nami współpracowały. Jednak przy samej organizacji pracowało też zaledwie kilka osób. Przygotowanie projektu wydaje się być proste - najważniejszy jest cel. Nie organizujemy pikników. Nie chcemy chwalić się robieniem rzeczy, które nikomu nie były potrzebne. Chcemy pomagać. Zaangażowanie pracowników Timberlanda robi wrażenie.
Proszę sobie wyobrazić grupę 70 osób, ze średnią wieku 23 – 24 lata… Wydawałoby się, że powinni być nastawieni na zabawę. Tymczasem nikt nie szuka wymówek, nikogo nie trzeba mobilizować.
Redakcja Mój-Ogrodnik:
Jakie napotykacie największe trudności?
Justyna Dziegieć:
Może to dziwne, ale nie napotkaliśmy do tej pory na żadne trudności. Trafiliśmy za to na fantastycznych, zaangażowanych i chętnych do udzielenia nam pomocy ludzi: Ekipa Tatrzańskiego Parku Narodowego, Rekopol, Pracownicy Krakowskiego MPO, obsługa biurowców, w tym roku Mazurski Park Krajobrazowy i człowiek, którego muszę wyróżnić Pan Rafał Sienkiewicz pracujący w Wyłuszczarni Nasion w Rucianem.
Redakcja Mój-Ogrodnik:
Czy ekologii w biznesie pomaga Eko-moda obecna aktualnie w mediach?
Justyna Dziegieć:
Trudno to ocenić. Z jednej strony dobrze, że firmy zaczęły dostrzegać problemy środowiska. Z drugiej „moda” zmieniła postrzeganie tego tematu. Teraz żeby być „eko” wystarczy użyć bawełny organicznej albo zastąpić foliówkę papierową torbą. Tymczasem ekologia w biznesie to bardzo złożone procesy wymagające precyzyjnego zaprojektowania, dbałości o detale i systematycznego wdrażania. Mam nadzieję, że moda nie sprawi, że ludzie przestaną dostrzegać sedno sprawy.
Redakcja Mój-Ogrodnik:
A jak z EKO w życiu prywatnym?
Justyna Dziegieć:
Odkąd tylko pamiętam próbowałam angażować się w różne inicjatywy. Od lat jestem wegetarianką. Timberland nauczył mnie tego, że niekoniecznie trzeba brać udział w wielkich projektach. W walce o czyste środowisko każdy gest ma znaczenie. Gdyby każdy z nas segregował śmieci, zakręcał w porę wodę, stosował energooszczędne świetlówki, chodził na zakupy z torbą z materiału, czy chociażby ustawił sprzęt domowy na energooszczędny profil, środowisko miałoby większe szanse.
Dziękuję za rozmowę.
Katarzyna Dulko
Więcej interesujących informacji:
www.uwolnijswojczas.pl
www.earthkeeper.com
www.timberlandwspiera.pl
www.timberland.pl