O realnych zagrożeniach, jakie wypalanie traw za sobą niesie:
1. Co roku w pożarach łąk giną ludzie – najczęściej bezpośrednią przyczyną zgonu jest zawał serca, udar termiczny lub gwałtowna zmiana kierunku wiatru i wielkości płomienia;
2. Pożary kosztują: za przyjazd straży pożarnej podatnik płaci minimum kilkaset złotych. W tym czasie straż pożarna mogłaby zajmować się innymi sprawami, albo za te pieniądza unowocześnić tabor;
3. Wypalanie traw przyczynia się do zanieczyszczenia atmosfery tonami tlenku węgla – co oznacza pogorszenie stanu zdrowia społeczeństwa, wzrost ilości chorób nowotworowych, choroby oczu, alergie;
4. Dym z wypalania traw utrudnia poruszanie się po pobliskich drogach, brak widoczności może prowadzić do wypadków.
Najbardziej poszkodowane są zwierzęta – im nikt nie pomoże
Śmierć w płomieniach spotyka ptaki. Ich miejsca lęgowe na ziemi lub w strefie krzewów, a także gniazda z jajkami lub pisklętami, palą się w kilka minut. Drugą najbardziej zagrożoną grupą żyjątek łąkowych są owady. Ich śmierć w płomieniach czy uduszenie w dymie sprawia, że nie zapylą nowych kwiatów, a tym samym obniżą się nasze plony.
Także zwierzęta domowe ulegają zaczadzeniu, jeśli przypadkowo znajdą się regionie wypalanych łąk. Nie wspominając o dzikich sarnach, bażantach, czy kuropatwach.
Inne małe zwierzęta, które giną w pożarach to przede wszystkim będące na wyginięciu płazy, jak małe żabki czy jaszczurki, oraz pożyteczne gryzonie, jak jeże, czy krety.
Rolnicy często zapominają, jak duże znaczenie dla prawidłowego - ekologicznego - funkcjonowania gospodarstwa mają pożyteczne mrówki, które wyjadają te szkodliwe owady, rozkładają masę organiczną, tworzą próchnicę, czy równie pożyteczne biedronki, które są idealne do walki z mszycami.
Ogień zabija dżdżownice, które pozytywnie wpływają na ruch w glebie, i z pozoru niewiele znaczące pająki, których obecność świadczy o zdrowym ekosystemie.
Po drugie kilka mitów o rzekomych zaletach wypalania traw
Starzy rolnicy uważają, że ogień to tani „herbicyd" - środek na chwasty. Tymczasem, ogień nie tylko zabija zwierzęta i mikroorganizmy, ale także wyjaławia glebę i z takiego „oczyszczania” nie ma żadnych korzyści.
Po wypaleniu gleba ubożeje. Nawet jak łąka będzie ponownie zielona, nie będzie miała dawnej wartości. Lepiej pozbywać się chwastów przez regularne koszenie, lub przeznaczać młode pędy do wypasania zwierząt.
Nawet jednorazowe wypalenie trawy obniża wartość plonów o minimum 5%. Ziemia potrzebuje do odnowy przynajmniej kilku lat, chociażby dlatego, że proces wytworzenia próchnicy tak długo trwa. A wybicie mikroorganizmów bardzo utrudnia prace glebowe.
Nie trzeba wspominać, że wypalanie traw świadczy o całkowitym braku kultury i jest typowo polskim nawykiem „rolniczym”, niepraktykowanym w żadnym innym kraju. Jest w Polsce prawnie zabronione. Ustawa o ochronie przyrody z 2004 roku: "kto wypala roślinność na łąkach, pastwiskach, nieużytkach, rowach, pasach przydrożnych, szlakach kolejowych, w strefie oczeretów i trzcin, podlega karze aresztu lub grzywny".
Czy 500 zł kary jest wystarczające? Chyba nie. Dlatego warto się zastanowić i zwracać uwagę na to, co robi sąsiad…
Katarzyna Dulko