Widzieliście w kinie film Bee Movie - Film o Pszczołach z 2007 roku? Tak, brzmi jak bajka dla dzieci, ale tak to już jest z kinematografią proekologiczną, że najlepiej kierować ją do dzieci, ponieważ tylko one jeszcze czegoś mogą się nauczyć i zmienić nasze nastawienie do globalnych problemów środowiskowych. Otóż chodzi mniej więcej o to, że przez globalne ocieplenie i zanieczyszczenie powietrza z naszych miast, wiosek i ogólnie środowiska znikają pszczoły - dosłownie wymierają. Winny jest przemysł, człowiek itp. A ja dodam - niepoprawne anty-ekologiczne ogrodnictwo. Dlaczego?
Dawno dawno temu, czyli przed boomem na żywopłoty i angielskie trawniki (a przy okazji stosowanie popularnych w latach 90-tych herbicydów jak trujący roundup) w polskich ogrodach panowały kwiaty, zioła i małe budki z pszczołami. Zmiana nawyków ogrodowych i postawienie na czystą jednolitą zieleń (która jako taka oczywiście nie jest zła) sprawiła, że w przydomowych ogrodach zaczęło brakować kwiatów. To banalne, ale kwiaty nie tylko ładnie wyglądają, ale przede wszystkim dobrze działają na rzecz prawidłowego funkcjonowania ekosystemów. W tym, umożliwiają działalność i produkcję miodu przez pszczoły.
W tym roku (2010) na niekorzyść produkcji miodu zadziałały trzy czynniki równocześnie:
- mała podaż ogrodów kwiatowych przydomowych w Polsce - nie ma gdzie zbierać pyłków,
- zaawansowane zanieczyszczenie wielu gleb pestycydami i herbicydami - owady są najczęstszą ofiarą przyrodniczych zabiegów chemicznych;
- zła pogoda - powodzie w części kraju oraz duże wahania temperatury.
Efekty są takie, że miody na rynku jest niewiele, kosztuje minimum 30 zł za litrowy słoik w sprzedaży detalicznej, a ten ekologiczny - certyfikowany - nawet 50 zł. Czy ktoś pomyślałby o takich konsekwencjach architektury krajobrazu z lat 90-tych?
Komentarz: Katarzyna Dulko