Słyszeliście już kiedyś na pewno o ekologicznym papierze. Kiedyś był szary i brzydki, całkowicie wykonany z przetworzonej makulatury, ale potem ktoś powiedział, albo raczej udowodnił, że proces odzysku papieru też do końca nie jest taki czysty środowiskowo, a lepszym rozwiązaniem byłby papier certyfikowany z lasów dobrze zarządzanych. Bieluśki, z cieńszych gałęzi sosen, ale eko... Inni wpadli na pomysł, żeby lepiej uprawiać eukaliptusy, które szybciej i łatwiej dadzą nam oczekiwany piękny lśniący biały papier. Tylko udowodniono, że eukaliptus wcale eko nie jest, ponieważ jako monokultura wyjaławia glebę i pozbawia ją hektolitrów wód podziemnych. Wtedy... przyszedł czas na EKO-INNOWACJE. Może należałoby stworzyć papier, który nie ma z drzewem nic wspólnego? Syntetyk? Ale taki nieszkodliwy? Ten artykuł pozwoli Wam przybliżyć tematykę technologii i myślenia w stylu: CRADLE TO CRADLE, czyli zamkniętego cyklu życia, od kołyski po kolejną kołyskę.
Trudne pojęcia: "Cradle" (kołyska) i "Grave" (grób)
Najlepiej wytłumaczyć można pojęcie: "od kołyski do kołyski" poprzez wyjaśnienie, co oznacza: "od kołyski po grób". Dzisiaj powszechnie nasz paradygmat produkcji skupia się na produkcji wyrobów tak tanio, jak to możliwe, byśmy mogli maksymalnie dużo konsumować, a które to są później usuwane na składowiska (w najgorszym wypadku) lub spalane na energię (w najlepszym wypadku). Oznacza to, że jesteśmy dobrzy w wytwarzaniu lub przetwarzania materiałów (kołyski), jednak stają się one szybko bezużyteczne, ponieważ są "pochowane" lub zniszczone (stąd ten grób). Nie pozostaje to bez wpływu oczywiście na środowisko naturalne: zanieczyszczenia, koszty utylizacji, koszty produkcji na nowo kolejnych dóbr konsumpcyjnych itd. Ludzkość w ostatnich latach skupiła się na promowaniu jednego z rozwiązań tego problemu - recyklingu, jednak czy to wystarczy? Wciąż nie możemy odzyskać wszystkiego, co zużywany.
To właśnie w tym miejscu powstaje luka dla naukowo-biznesowego modelu pod nazwą Cradle to Cradle (C2C). To rodzaj certyfikacji projektów użytkowych, designu, analogiczny do naturalnych procesów zachodzących w bio-układach, w których zużyte materiały z jednego podmiotu stają się składnikami pokarmowymi dla innych podmiotów w ramach eko-systemu. Przykład: w naturalnym ekosystemie odchody zwierząt stają się pożywienia dla innych gatunków lub rozkładają się na składniki odżywcze w glebie, co z kolei jest wykorzystywane przez rośliny i ekologiczny cykl (obieg materii) trwa nadal (odpady = żywność).
Ideą C2C jest zatem to, aby stworzyć w pełni zamknięty cykl, w którym za pomocą odpowiednich konstrukcji, technologii produkcji i materiałów możemy uzyskać produkty, które mogą być w pełni ponownie wykorzystane zarówno dla biosfery (wszystkie naturalnie produkowane materiały) oraz dla technosfery (wszystkie inne materiały, takie jak tworzywa sztuczne, które nie występują w naturze). C2C idzie nawet o krok dalej, opowiadając, że inne rzeczy takie jak odpowiednia polityka, modele biznesowe, warunki pracy i produkcji energii powinny być również zgodne z filozofią C2C, ponieważ ideą jest stworzenie społeczeństwa, które nie ma absolutnie żadnego uzasadnienia dla szkodzenia środowisku i pozostawiania po sobie śladu ekologicznego.
W skrócie: wszystko, co produkujemy powinny być sprowadzone do natury w naturalny proces rozkładu, czy też powinno być sprowadzone do technosfery w procesie recyklingu, który nie niszczy jakości materiałów.
Jak można to przełożyć na praktykę? Właśnie na przykładzie papieru: syntetyk, który ma właściwości analogiczne do wysokiej jakości papieru, szybko wysycha, jest gładki, a przy okazji nierozerwalny, odporny na wodę czy zniszczenia... Wszystkie tusze, które używamy do jego zadrukowania są łatwo wchłanialne, biodegradowalne, nieszkodliwe dla środowiska, odporne na warunki klimatyczne... Taki papier już istnieje, pytania:
- ile kosztuje i czy możliwe jest wprowadzenie takiej technologii masowo i w granicach kosztów, które zechcą ponosić konsumenci?
- czy drzewa rzeczywiścia tak cierpią od konsumpcji papieru, że powinniśmy je zastępować chemicznymi regranulatami?
- czy konsument będzie na tyle proaktywny by po tym, jak znudzi mu się produkt, odesłać go do recyklingu (firma zmywa biodegradowalny tusz i produkt pozostaje przemieniony w regranulat o tak samej wysokiej jakości jak za "pierwszej kołyski"? Istnieje bowiem ryzyko, że jeśli konsument będzie leniwy i pozwoli, by książka wylądowała na składowisko, to z pewnością będzie to większe obciążenie od tradycyjnej papierowej wersji...
Komentarz: Katarzyna Dulko