Płacić rdzennym mieszkańcom za ekologię

Wiele pojawiło się pomysłów na świecie, które miałyby zatrzymać postępujące zmiany klimatyczne. Jednym z kontrowersyjnych, jeszcze nie wdrożonych w życie, jest płacenie mieszkańcom lasów tropikalnych za pilnowanie drzew. By ich nie wycinano. I by oni sami ich nie wycinali.
Roślinność tropikalna fot. Katarzyna Dulko Roślinność tropikalna fot. K.Dulko


Czym jest zaniechana deforestacja? Mniej więcej tym, by bogate kraje, które już mają na sumieniu ogromne zanieczyszczenia atmosfery na świecie, zapłaciły tym biedniejszym, by Ci nie szli w ich ślady. Tak zwany offsetting. Na ile jest to legalne, etyczne i ... przede wszystkim skuteczne? Publicyści The Economists (wrzesień 2009) uważają że to jedyny niekontrowersyjny, a zarazem sensowny program walki z klimatem. Oto kilka przykładów.

Dobry pomysł?

W Brazylii, na terenie parku w lesie tropikalnym, powstał program pilotażowy. Każde dziecko na świecie wie, że lasy Amazonii giną w milionach co sekundę. I to od wielu lat. Jednam z tego powodów jest nielegalny wyręb drzew, ale także pożary czy postępująca urbanizacja (w końcu trudno odmówić mieszkańcom Brazylii praw do autostrad). Tak więc mieszkańcom jednej z wiosek w tym lesie (Novo Aripuana) zaproponowano współpracę. Na ich terenie 600 tys. ha lasu, położonego między dwoma już istniejącymi autostradami, rośnie gąszcz drzew. Mieszkańcy będą dostawać pieniądze za to, że ich nie wytną i nie pozwolą, by ktoś inny to zrobił (ok. 30 dolarów miesięcznie na specjalne karty kredytowe dla każdej rodziny). Na szczycie w Kopenhadze, który generalnie okazał sie rzeczywiście klapą, udało się podjąć jedną taką decyzję: najbogatsze kraje zobowiązały się opracować plan płacenia tym biednym za pilnowanie lasów przed rabunkową ścinką.

Kto zyskuje, kto traci?

Pieniądze pochodzą oczywiście z globalnych fundacji i organizacji ekologicznych, planowo od rządów bogatych państw. Dla mieszkańców amazońskich wiosek mają być zachętą do ochrony przyrody. (Program REED, reducing emissions from deforestation and degradation).

Gdyby unikanie zmian klimatycznych byłoby takie łatwe, już dawno każdy z nas posiadałby konto z wpłatami na jakieś drzewo na Równiku i nie przejmował się ogrzewaniem domu czy wymianą żarówek. Jak szacuje The Economists, emisje z deforestacji (czyli wycinki drzew) na całym świecie to ponad 18% wszystkich emisji, więcej nawet niż kompleksowe emisje z transportu. Powstrzymacie wycinania lasów, największych absorbentów szkodliwych emisji, wydaje się o wiele prostsze od przechodzenia na paliwa alternatywne, zmuszanie populacji do oszczędzania energii, czy nawet budowania farm wiatrowych. Trzeba po prostu nic nie robić i pozwalać lasom rosnąć jak kiedyś.

Płacenie ludziom za zaniechania (nielegalnych) procederów też nie wymaga żadnych specjalistycznych technologi, szczególnie że łatwo jest "sprzedać" masę benefitów związanych z lasami jak zaprzestanie erozji gleby, poprawa jakości wody na wielu terenach, regulacja deszczy tropikalnych czy zachowanie bioróznorodności. Jednak nie jest takie proste. Po pierwsze to proceder niezgodny z Protokołem Kyoto, gdzie dopuszcza się wymianę emisji między krajami, ale za sadzenie drzew, a nie ich niewycinanie, i Kopenhaga tego nie zmieniła. Po drugie rodzi się cały szereg problemów z oceną rzeczywistej skuteczności takich działań.

Roślinność tropikalna na Karaibach Roślinność tropikalna na Karaibach
Powiązania ekologiczne Powiązania ekologiczne

Problemy

Po pierwsze, czy offsettowanie emisji nie powoduje, że bogate kraje kupują kredyty od tych bogatych w lasy i dalej prowadzą rabunkową i szkodliwą produkcję przemysłową, business as usual? Mając przy tym niezasłużenie czyste sumienie?

Po drugie, czy płacenie za ekologię w jednym momencie, nie spowoduje, że gdy pieniądze nagle przestaną przypływać, skutek dla lasów będzie jeszcze gorszy od dzisiejszego? I czy kraje/miasta/wioski które nie będą objęte programem, same z siebie nie zaczną działać na rzecz lesistości, ponieważ rosnące ceny drewna nagle skłonią je do szybkiego wycinania? Taka sytuacja mogłaby np. spotkać Costa Ricę, która sama podejmuje wiele działań na rzecz unikania deforestacji, i gdyby jej są siedzi dostali pieniądze za zaniechania, byłaby w rzeczywistości tym "naiwnym i poszkodowanym".

Projekty typu REDD są jednak kosztowne, gdy spojrzy się na genezę deforestacji, jaką jest najczęściej ogromna korupcja. Np. w Kongo czy Indonezji, gdzie musiałyby zostać wdrożone poważne programy kontrolujące i monitorujące. Pomysłem mogłaby być współpraca bezpośrednia krajów, ale czy potrafimy sobie wyobrazić, że np. Ameryka rzeczywiście wysyła pomoc klimatyczną do tych krajów, gdzie jest ona potrzebna, a nie do tych, w których akurat ma interes?

Rozwiązania?

Z obliczeń naukowców wynika, że lasy np. Europy wciąż zapewniają największy wkład w redukcję emisji gazów cieplarnianych. Jednakże istnieje poważne niebezpieczeństwo, że zaczną wkrótce tracić na tej roli m.in. przez intensywną produkcję rolniczą, a także większe wykorzystanie drewna jako paliwa, czy w małych piecach prywatnych.

Wracając do genezy problemu deforestacji. Lasy w Brazylii są wycinane głównie nielegalnie, dla chęci zysku ze sprzedaży drzewa oraz na podłoże rolnicze pod nowe masowe produkty jak soja (swoją drogą określane jako eko). Zamiast płacić "kryminalistom" może lepiej byłoby promować tych, którzy postępują odpowiedzialnie? Jako firma czy nawet konsument powinniśmy odmawiać kupowania soi, drewna czy wołowiny z terenów wylesionych. Jak się okazuje, europejscy klienci jeszcze tego nie rozumieją i nie doceniają wysiłków certyfikacji dobrych produktów. A to, czy globalny świat poradzi sobie ze złożonym problemem deforestacji, i tak nie zależy od nas.

Katarzyna Dulko
Redakcja Mój-Ogrodnik.pl

W temacie: Film z udziałem celebrytów o ochronie lasów deszczowych na CR Navigator