Dlaczego sięgamy po środek o nazwie „WurzelKraft”?
Jak czytamy w broszurze informacyjnej, rośliny, z których produkuje się popularne środki spożywcze są silnie nawożone, zbierane w stanie niedojrzałym, długo transportowane, magazynowane, rafinowane i konserwowane. Jest to powód ich ubóstwa w substancje witalne.
Produkt testowany bogaty jest w związki mineralne i witaminy, aminokwasy egzogenne, błonnik oraz substancje bioaktywne, jak flawonoidy czy beta karotenoidy. Aby samemu stworzyć taki „molekularnie kompleksowy środek spożywczy” musielibyśmy się nieźle nagimnastykować i nabiegać, żeby w ogóle skompletować jego składniki. Czy jest nam to potrzebne? Może nie jest niezbędne, ale warto rozważyć np. sezonowe korzystanie z takich środków, np. zimą, kiedy nie mamy truskawek, szparagów, winogron, gruszek i innych wspaniałych smakowitości, pełnych witamin i naturalnych substancji odżywczych. Również w ciąży o wiele korzystniejsze będzie uzupełnianie diety naturalnymi suplementami niż sztucznymi tabletkami.
Jak spożywać?
Preparat składa się z pyłków kwiatowych, warzyw, owoców, ziół, nasion i przypraw, w sumie w składzie ma ponad 100 roślin! Dostępne są dwie odmiany: owocowa i korzenna. Wygląd ma szaro-zielonego, grudkowatego proszku, zapach silnie korzenny. Ogólnie: niezachęcający.
Kto otarł się o wegetarianizm, na pewno będzie mu bliskie skojarzenie tego granulatu z gomasio- prażonymi rozdrobnionymi nasionami sezamu, siemienia i orzechami. Sposób wykorzystania jest podobny - posypujemy nim kanapkę z masłem, twarożkiem czy ulubioną pastą, dodajemy do kasz albo sałatek. Wersję korzenną możemy używać zamiast przypraw (ale do gotowej potrawy, nie powinno się podgrzewać preparatu).
Smak trudno określić, ale na pewno jest bardzo intensywny. Wersja korzenna jest jednak delikatniejsza, owocowa lekko kwaskowata. Czuć bardzo dużo ziół, stąd smak stanowi pewną ich kombinację, która może nie każdemu przypaść do gustu. Wegetarianie jednak niewątpliwie by ten smak polubili. Mi kojarzy się on z wonią sklepów ze zdrową żywnością, przesiąkniętych aromatycznymi przyprawami. Jeśli chcemy to jeść łyżeczką bezpośrednio, byłoby to męczące, natomiast jako dodatek do dań- rewelacja. Zaleca się spożywać 3- 6 łyżeczek dziennie lub więcej.
Zalety produktu wykazane w naszych testach:
- bogactwo substancji odżywczych ze 100 roślin – czyli nie potrzebujemy już sztucznych witamin;
- świetnie komponuje się z potrawami, urozmaica nudne kanapki;
- łatwo przyswajane dla organizmu,
- bez dodatku konserwantów, wzmacniaczy smaku, barwników, aromatów i substancji słodzących – ma znaczenie dla wszystkich zwolenników ekologicznej żywności;
- nie jest poddany obróbce termicznej i naświetleniom;
- to produkt bezglutenowy.
Wady, także wykazane w naszych testach:
- zawiera pyłek kwiatowy i orzechy, na które niektórzy mogą być uczuleni;
- jest to przede wszystkim produkt drogi i zagraniczny. Opakowanie 165 g może starczyć dla jednej zdrowiej osoby na ok. dwa i pół tygodnia i kosztuje 123 zł. Jeśli chcemy kupić opakowanie rodzinne lub polecane sportowcom – 1650 g, jest to już wydatek rzędu 818 zł. Trzeba przyznać że nie każdego na to stać. A szkoda. Jeśli jednak rozważamy spożywanie tego preparatu sezonowo - przy wysokich cenach owoców i warzyw zimą, wydatek okazuje się nie być aż tak duży. Wyprodukowane zostało w Niemczech, zamawiać można przez Internet (dystrybutor polski: Arkadia-Natura).
Podsumowując: warto się dożywiać suplementami, ale rozważnie, z umiarem i zwracając uwagę na to, co dokładnie zawierają. Czas na polskich producentów? Czy polscy konsumenci zamienią doraźne tabletki z apteki na zrównoważoną dietę?
Tekst i zdjęcia: Marta Krawczyk