Barbara Sokołowska-Urbańczyk wprowadza eko-modę na salony

Najłatwiej wrzucić projektantów do ciasnego, postindustrialnego wnętrza, nie dbając o oświetlenie ani scenerię, bo tu wszystko pasuje - odrapane ściany, spadający tynk czy mnóstwo walającego się złomu. Jeżeli nadajemy pokazowi taki charakter to nigdy sztuka recyklingu nie ujrzy światła dziennego i nie wyjdzie z modowego podziemia. O tym, jak promować ekologię inaczej opowiada Barbara Sokołowska-Urbańczyk z Łodzi.
Barbara Sokołowska-Urbańczyk Barbara Sokołowska-Urbańczyk, dla RE-ACT


Redakcja Moj-Ogrodnik.pl:
RE-ACT 2010 – jedna z ważniejszych imprez i rozwojowych w Twojej karierze?

Barbara Sokołowska-Urbańczyk:
Tak, bardzo cieszę się, że projekt ewaluuje. Zaczęło się od skromnej, lokalnej imprezy cztery lata temu. W ubiegłym roku RE-ACT był konkursem ogólnopolskim, a teraz już międzynarodowym. Ponieważ nie możemy bardziej poszerzyć zasięgu terytorialnego, to pomyślałam: dlaczego nie mogłoby być dwóch edycji, wiosennej i jesiennej?

Redakcja Moj-Ogrodnik.pl:
Od czego właściwie zaczęła się Twoja przygoda z modą ekologiczną? Kiedy pierwszy raz się nią zainspirowałaś?

Barbara Sokołowska-Urbańczyk:
Od 2003 roku prowadzimy jako agencja wiele kampanii edukacyjnych. Zawsze były one związane z ekologią – chociażby wspominając "Posprzątaj. To nie jest kupa roboty" - jedna z bardziej znanej kampanii w Polsce. Rok później dostałam propozycję napisania programu dla selektywnej zbiórki odpadów. Lwią część stanowiły propozycje promocji projektu. I wtedy przez przypadek znalazłam w internecie sukienkę zrobioną z misternie wyciętych listków z puszek po napojach. Pomyślałam, że można zrobić taki konkurs wśród studentów szkół artystycznych w Polsce. Zaraziłam tym pomysłem urząd miasta w Łodzi i tak zorganizowałam pierwszy konkurs. Ilość zgłoszonych projektów przeszła moje najśmielsze oczekiwania. A później było już coraz lepiej...

RE-ACT 2010 w Łodzi RE-ACT 2010 w Łodzi, fot. K.Dulko

Redakcja Moj-Ogrodnik.pl:
Kiedyś a dzisiaj - jakie są skojarzenia z promowaniem eko-piękna?

Barbara Sokołowska-Urbańczyk:
Nie wiem, jak bardzo była znana moda ekologiczna kiedyś. Wiem natomiast, że w Polsce, w dobie kryzysu, nasze rodaczki miały niesamowitą pomysłowość, potrafiły uszyć spódnice z tetry i farbować je na różne kolory, popularne było dzierganie sweterków z nici bawełnianych, bo prawdziwej włóczki było wtedy jak na lekarstwo. Dlatego nam moda ekologiczna kojarzy się ze starymi czasami. Zauważ, jak często nazywa się ją u nas modą siermiężną, często kojarzona jest z brzydotą.

Ostatnio przejrzałam wszystkie plotkarskie pisma z relacjami i wszędzie jest zdjęcie Kingi Rusin w sukience, którą miała na Re-Act Fashion Show. Nikt nie napisał, że to fajny pomysł. Redaktorzy ubolewają, że Kinga albo nie miała co na siebie włożyć, albo że nie miała na nową kieckę, albo... że Dorota Wellman na nią napadła i dlatego była wystrzępiona...

Redakcja Moj-Ogrodnik.pl:
Niektórym rzeczywiście eko wciąż kojarzy się z czymś tanim, brudnym, nieestetycznym – ale twoja gala to pełnia glamour. Flesze błyszczą, najlepsze profesjonalne modelki z rynku, baczni komercyjni obserwatorzy ... Wprowadzasz eko na salony?

Barbara Sokołowska-Urbańczyk:
No właśnie. Staram się nadać pokazowi charakter glamour. Podnoszę śmiecia do rangi sztuki, aby nadać mu piękną, niepowtarzalną oprawę. I tak będzie zawsze. Najłatwiej wrzucić projektantów do ciasnego, postindustrialnego wnętrza, nie dbając o oświetlenie ani scenerię, bo tu wszystko pasuje - odrapane ściany, spadający tynk czy mnóstwo walającego się złomu. Jeżeli nadajemy pokazowi taki charakter to nigdy sztuka recyklingu nie ujrzy światła dziennego i nie wyjdzie z modowego podziemia.

Moda ekologiczna wprowadzona na salony Moda ekologiczna wprowadzona na salony

Redakcja Moj-Ogrodnik.pl:
A co jest Twoim zdaniem trudnością w przekonaniu Polaków do kupowania masowo tych ubrań?

Barbara Sokołowska-Urbańczyk:
Jest sporo kobiet, które kupują ciuch dla metki. Zauważ, że nie ma praktycznie sklepów z takimi ciuchami czy dodatkami eko. Sporo rzeczy można jednak wyszukać w internecie lub na specjalnie organizowanych showroomach. Jest więc nisza do zagospodarowania. Świetnie wykorzystują je Maldoror, Joanna Paradecka czy ubiegłoroczna zdobywczyni pierwszej nagrody w Re-Act Fashion Show, Sylwia Rochala.

Redakcja Moj-Ogrodnik.pl:
Twój ulubiony styl z Re-Act 2010? Wrażenia?

Barbara Sokołowska-Urbańczyk:
Podziwiam większość projektantów, którzy dostają się do finału tego konkursu. Jest naprawdę mało nietrafionych projektów, które w fazie realizacji rozczarowują. Podoba mi się fantazja tych młodych ludzi, odwaga i w końcu niepowtarzalność ich projektów. One są naprawdę przemyślane, odwołują się do malarstwa (chociażby Klimta), czerpią inspiracje z natury, wykorzystują różne surowce typu dętka od koła, pasy bezpieczeństwa czy inne podobne nieużytki.

Irytuje mnie tylko jedno: gdy obserwatorzy pytają mnie, czy to się da nosić. No nie da się, ale przecież nie o to chodzi! Trzeba odróżnić dwie tendencje w modzie eko: trashing, upcykling i fair trade. Dlatego ubiegnę Twoje następne pytanie: co czeka nas w przyszłym roku? Otóż dwie edycje, jak wspomniałam wcześniej, oraz kategorie: haute couture i pret a porter. Oczywiście, jeżeli sponsorzy dopiszą.

Bardzo dziękuję za rozmowę,
Katarzyna Dulko
Redakcja Moj-Ogrodnik.pl