Żywność z gospodarstw ekologicznych

Człowiek jest tym, co je - powiedział kiedyś filozof Ludwik Feuerbach. 150 lat później niewiele osób wie, co je, i czy to jedzenie pozwoli mu być zdrowym. Minęły czasy, kiedy wybieramy jeść, czy nie jeść. W supermarketach mamy do wyboru ponad kilkaset tysięcy produktów spożywczych do wyboru. Warto wybierać te dobre.


Kupujemy "Śmietankowe" myśląc, że to masło (kiedy to mix tłuszczów niekoniecznie roślinnych), kupujemy pasztet (jak) z indyka, który nigdy żadnego mięsa nie widział i pizzę z serem, której ser też nigdy nic wspólnego z mlekiem nie miał, a jest imitacją tłuszczu roślinnego z emulgatorami. Takie jedzenie nie czyni nas ani zdrowszym, ani piękniejszym, ani szczupłym czy sprawnym, jego jedyną zaletą jest zapchanie żołądka. Być może, co nie jest udowodnione naukowo, rozwiązaniem składnikowym dla naszego zdrowia powinna być żywność ekologiczna.

Z założenia jest to specyficzna forma gospodarowania i produkcji żywności, metodami naturalnymi i w czystym środowisku., bez nawozów sztucznych, syntetycznych ulepszaczy, antybiotyków, hormonów wzrostu, GMO. Żywność ekologiczna, czyli certyfikowana (w odróżnieniu od Zdrowej Żywności - co jest pojęciem tylko marketingowym) nie zawiera zanieczyszczeń pozostałych po chemii rolnej, jest z reguły w niewielkim tylko stopniu przetworzona, nie jest obrabiana promieniowaniem jonizującym. Czy warta jest naszej uwagi? Trzeba najpierw przetestować samego siebie i odpowiedzieć sobie na pytanie: co jem, dlaczego i czy mogę jeść lepiej?

Tradycyjne ale tureckie,nie polskie Tradycyjne ale tureckie,nie polskie
Tradycyjne polskie, ale czy ekologiczne? Tradycyjne polskie, ale czy ekologiczne?

W Polsce co roku rośnie liczba gospodarstw ekologicznych
Na kryzys gospodarczy najlepsza w rolnictwie okazuje się ekologia. Przed naszym wejściem do Unii Europejskiej było tylko kilka tysięcy gospodarstw certyfikowanych, teraz jest kilkanaście. Uprawy ekologiczne w Polsce zajmują ponad 300 tysięcy hektarów, wciąż to niecałe 2% użytków rolnych.

Z praktyki
Najtrudniejsze są pierwsze trzy lata eko-upraw. Potem ziemia przyzwyczaja się do zmian i plony są porównywalne do konwencjonalnych. Uprawa jest jednak bardzo pracochłonna, a przez to droższa. Straty tylko częściowo rekompensują dopłaty z programu rolnośrodowiskowego. Produkty ekologiczne nie zawsze można sprzedać po wyższej cenie. Najwięcej zarabiają bowiem na nich pośrednicy, a nie rolnik. W Unii Europejskiej ta różnica cen na niekorzyść żywności ekologicznej jest wynikiem rozwiniętego rynku, ale prognozy pozwalają stwierdzić, że sytuacja w Polsce też idzie w dobrym kierunku.

Tradycyjne ale nie zdrowe Tradycyjne ale nie zdrowe
Zdroowe ale nie lokalne i nie tradycyjne Zdroowe ale nie lokalne i nie tradycyjne

Wnioski dla konsumenta
Zdaniem ekspertów rynek na produkty wytwarzane bez użycia chemii, mimo światowego kryzysu, nadal będzie się bardzo dynamicznie rozwijał. Sektor produktów ekologicznych ma przed sobą przyszłość, bo im bogatszy kraj, im bogatsi konsumenci, tym chętniej sięgają po produkty ekologiczne. Wnioski dla konsumenta są takie, że o zdrowym odżywianiu w kontekście ekologii będzie się mówiło coraz więcej. Nie musi to oznaczać, że tylko ci, którzy kupują w supermarketach z działów "Bio" będą się czuli wyróżnieni. Będzie się mówić więcej o pochodzeniu żywności, a nikt nie zaprzeczy, że najlepsze rzeczy kupuje się prosto od rolnika, u babci na wsi, czy od sprzedawców drobnych na targu warzywnym (bazarki).

Zdowe pigwy z lokalnego ogródka Zdowe pigwy z lokalnego ogródka
Tradycyjne, lokalne ale czy zdrowe? Tradycyjne, lokalne ale czy zdrowe?

Sęk tylko w tym, czy oni przetrwają do momentu, kiedy się na ich usługi znajdą prawdziwi kupcy, lub zanim nie wybuchnie jakaś większa afera wokół certyfikowanej żywności i popyt się skończy zanim naprawdę zacznie.

Otóż niedawno w Niemczech,na rynku najbardziej rozwiniętym pod względem żywności ekologicznej, wybuchło kilka znaczących afer. Jedna z nich podważyła wiarygodność jaj ekologicznych - znany hodowca Richard Hennenberg, zajmujący się uprawą drobiu od dziesięcioleci, został skazany za oszustwa w sprzedaży jaj "zerówek". traktował swoje 700 tys. kur w sposób niegodny nawet wymogów dla produkcji klatkowej, a sprzedawał z certyfikatem bio, zyskując na większej cenie. Sprawa uderzyła nie tylko w dezorientowanych konsumentów, ale też w realną poprawę życia kur.

Inna afera dotyczyła pomidorów z Sycylii, które były sprzedawane jako ekologiczne. Tymczasem inspekcje wykazały, że oprócz tego, że realnie były uprawiane w szklarniach a nie na czystym powietrzu, to w dodatku znaleziono w nich wszystko, co można takim pomidorom wstrzyknąć: fungicydy, herbicydy, pestycydy. Wniosek dla polskiego konsumenta jest następujący: nie wierzyć certyfikatom an oliwkach z Hiszpanii, lepiej uprawiać ogródki na własnej działce za miastem.

Tekst i zdjęcia: Katarzyna Dulko