Czy zastanawialiście się kiedyś, idąc tropem ekologicznego stylu życia, czy to wszystko co robimy, te ekologiczne nawyki w postaci segregowania śmieci, oszczędzania energii, jeżdżenia na rowerze, popierania Zielonych, sadzenia drzew i kupowania produktów sprawiedliwego handlu i wiele jeszcze innych rzeczy ... czy to się kiedyś skończy? Czy zawsze będą jakieś nieodkryte obszary, gdzie możemy być bardziej ekologiczni, etyczni, empatyczni i w ogóle wspanialsi? Czy istnieje na przykład zielona dusza, której można się nauczyć, którą można poczuć, z którą można się metafizycznie połączyć? Jak być ekologicznym nie tylko w swoich codziennych wyborach, ale także wewnętrznie poczuć tę samą harmonię i ochronę?
Zieleń i błękit to kolory, za którymi tęsknimy intuicyjnie. To oznacza dla nas naturę, spokój, harmonię, odpoczynek, zdrowy styl życia. Dlatego często udaje nam się przekonać do małych gestów np. posegregowania odpadów, nie wchodzenia na trawę na trawniku, wyłączenia światła w łazience, kupienia mleka od rolnika. Tylko co z tego, jeśli już następnego dnia nie chce nam się pojechać na rowerze do pracy, ponieważ pada deszcz, wolimy iść na tanie sushi zamiast ugotować obiad z zupą warzywną, a już na pewno nie pójdziemy na ekologiczny piknik na drugi koniec miasta. Nie zagłosujemy także na zielonych, no bo w końcu nie wiemy o co tak naprawdę chodzi w ekologii. przecież co należało, to zrobiliśmy: zgasiliśmy światło, prawda? wymieniliśmy żarówki, prawda?
No więc oczywiście w ekologii chodzi o coś więcej, tylko tak trudno się do tego przekonać, gdyż w każdym z nas tkwi pociąg do wygody, lenistwo, myślenie egoistyczne - istny antyekologizm.
Wewnętrzne emocje na wodzy
Gdy już pominiemy te odpady, energię i zakupy, pozostaje nam pomyśleć o naszej psychice. Czy ona jest ekologiczna - odpowiedzialna, poukładana, harmoniczna, optymistyczna, wrażliwa? Czy potrafimy obchodzić się z naszymi uczuciami, nie narzucać złych stanów emocjonalnych innym osobom? Czy potrafimy je oczyszczać? Nawet najbardziej wyedukowany, kompetentny i aktywny ekolog - jeśli jest wrogo nastawiony do reszty "niewyedukowanego" społeczeństwa - nie zdziała dla ekologii wiele dobrego.
Zadowolenie ze stanu rzeczy - nienasycenie
Druga kwestia, to obok złych emocji, nasycenie. Nasycenie, tym co mamy, co osiągamy, ile pragniemy, ile możemy skonsumować? Gdy nie potrafimy docenić tego, co posiadamy, zwycięża w nas niezadowolenie, negatywne uczucia i niechęć np. do pozytywnego ekologicznego aktywizmu. To naturalne - chcemy przecież zaspokoić swoje egoistyczne prywatne potrzeby, a w ekologii ciągle trzeba myśleć o kimś innym, troszczy się nie tylko o bezosobową planetę, ale o przyszłe pokolenia. Wszystko jest to jakoś rozmyte, nierealne, nie przyziemne. A my przecież żyjemy tu i teraz.
Bycie eko ma fazy wtajemniczenia, po drodze większość odpada, ci, którzy przechodzą dalej mogę nie tylko na ekologii zarabiać, żyć zdrowiej, poprawić świat wokoło, ale też czują się spełnieni i zadowoleni. A czy nie o to chodzi w (ekologicznym) stylu życia?
Komentarz: Kasia Dulko Inspiracje: magazyn Moda na Zdrowie, 2010