Dla większości producentów win ekologiczne metody stanowią duży problem organizacyjny i technologiczny - wbrew pozorom. Przestawienie upraw winorośli z konwencjonalnych (i na dużą skalę opłacalnych) na ekologiczne oznacza przede wszystkim rezygnację z chemicznych i pewnie skutecznych środków na insekty, grzyby czy inne czynniki zakłócające szybki wzrost wina. Większość uczy się metodą prób i błędów, wielu nie wytrzymuje presji pieniądza - szczególnie, gdy pierwsze lata oznaczają spadek wielkości zbiorów do nawet 30%. Ale po paru latach wszystko się stabilizuje, a zyski nawet bez chemii rosną - szczególnie, ze dzisiaj etykietka "eko" jest miernikiem jakości - także WIN.
Jedną z zasad, której należy się nauczyć w przypadku upraw ekologicznych - na przykład małej winnicy, nawet w Polsce - jest nowe postrzeganie przyrody. Szkodliwe jest tylko to, co na pewno nie przynosi żadnych pozytywów. Dlatego nie można jednoznacznie określać chwastów czy owadów jako nieprzydatnych w ogrodnictwie. Za przykład niech nam posłuży ta niebiesko fioletowa facelia. Marny z niej kwiatek, ale jeśli przychodzi do użyteczności, może się okazać naszym zbawieniem ekologicznym.
Zastanawialiście się czasem, dlaczego facelia rośnie takimi hordami w miejscach, gdzie równocześnie uprawia się pszczelarstwo? Tak, ten kwiat przyciąga (i zarazem odżywia) pszczoły, bąki, trzmiele i osy, a te z kolei zjadają z zamiłowaniem ogromne ilości mszyc - chroniąc winorośl. Podczas gdy konwencjonalny ogrodnik czy rolnik wydaje masę środków na sztuczne użyźniacze i środki ochronne, ten biologiczny stawia na koniczynę i kukurydzę, które wzbogacają tak samo glebę. Siarka i miedź to jedyne środki dopuszczone do upraw organicznych - ale i tak są przez wielu ekologicznych odrzucane. Można sobie bez nich poradzić. My na przykład - stosujemy to, co zakompostujemy, cenimy wszelkie owoce i ... sadzimy facelię i inne kwiaty. Jak powtarzamy - postawcie na pszczoły!
W Polsce co prawda nie podają jeszcze w restauracjach wina organicznego do wyboru (w Brukseli już tak!), ale na pewno stawiają na domowe. Zapytacie, skąd jest dane wino i zachęcajcie restauratorów, by następnym razem posiadali w ofercie także to eko!. Smaku nie odróżnicie, ale jakie to będzie miłe uczucie pić coś naturalnie nieskażonego ...
Opracowanie: Kasia Dulko