Kasia Wieczorek: mój ekologiczny balkon na medal

Cieszyć się z małych rzeczy, uprawiać zioła na miniaturowym balkonie i rozpoznawać pogodę po kolorze i blasku topoli. Oto wizja - w dodatku całkiem realna i praktyczna - kolejnej laureatki Konkursu Ogrodnika. Warszawska Wola ma swoją gotującą ogrodniczkę - przeczytajcie i weźcie wzór, kto jeszcze nie odkrył walorów ekologicznego ogrodnictwa.

Mieszkam na warszawskiej Woli. Codziennie, gdy otwieram oczy, widzę piękną, starą topolę, po której od razu wiem, jaka na dworze jest pogoda. Nie wspominając o porze roku. I codziennie rano myślę sobie, że mam nadzieję, że nigdy mi jej nie wytną. To jest namiastka mojego ogrodu.

Z drugiej strony świata mam drugi, malusi ogródek. To tylko pięć skrzynek na balkonie i jedna okrągła, wisząca donica, ale sprawia mi ogromną radość i jest bardzo pomocny w kuchni!

Donica wisi dla ozdoby. Na solidnym mosiężnym haku, ładnie wygiętym, ozdobnym, wisi okrągła brązowa doniczka z czerwonymi pelargoniami. Trochę zmarniały w czasie ostatnich deszczy – też lubią lato i słońce, byle je często podlewać - i zastanawiam się właśnie, czy nie zastąpić ich wrzosami. Mówi się, że przynoszą nieszczęście, ale nie jestem przesądna. Z drugiej strony – może dam jeszcze szansę moim pelargoniom i drugiej połowie polskiej złotej jesieni – może będzie słoneczniej!

Bazylia królową ziół Bazylia królową ziół
Szczypiorek na poprawę trawienia? Szczypiorek na poprawę trawienia?

Balkonowo i kuchennie

W skrzynkach natomiast jest moja skarbnica kuchenna! Zioła i to, czego potrzebuję często w kuchni! Nic tak nie smakuje, jak pomidory z mozarellą z własnoręcznie wyhodowaną bazylią. Nie jest tak dorodna jak ta, którą można kupić w supermarkecie, wsadzoną w małą czarną doniczkę, owiniętą folią – ale jest MOJA! Przeze mnie zasiana – za gęsto, rozsadzona, wychuchana, wypieszczona, wypodlewana, wypielęgnowana! Muszę się przyznać bez bicia, że nie mam ręki do roślin, jestem niesystematyczna i czasem za leniwa, a takim „ogrodem”- chociaż małym – trzeba się stale zajmować i o nim pamiętać, więc może to jest przyczyna niedorodnej bazylii. Ale i tak pachnie i smakuje wyśmienicie!

Obok bazylii poczesne miejsce w moim balkonowym ogrodzie zajmuje rukola. Przyjęła się ta nazwa z włoskiego, chociaż dużo bardziej romantyczna jest nasza polska – rokietta siewna. Rośnie rokietta łatwo i traktuje się ją trochę jak chwast, dopóki się nie spróbuje! Entuzjaści włoskiej kuchni znają jej lekko wyrafinowany smak: podana z szynką parmeńską, avocado albo melonem, okruszona parmezanem i skropiona sosem balsamicznym. Mniami! Albo spécialité de la maison: ekologiczna quinoa zapiekana na oliwie z oliwek z suszonymi pomidorami, zielonymi oliwkami, serem pleśniowym i kaparami! To już uznana potrawa, podawana czasem na moim balkonie wśród ziół dla wybrańców, do butelki czerwonego, ekologicznego wina hiszpańskiego! Ech, szkoda, że to lato minęło!

Następne w kolejce zielnej są tymianek i melisa! Melisę przede wszystkim można parzyć. Nie wszystkim może smakować taka w domowym wydaniu, zwłaszcza tym, którzy lubią intensywny smak czarnej herbaty, ale wtedy właśnie nie trzeba pić czystego naparu, a można dorzucić jeden czy dwa listki do czarnej herbaty. Tymianek, a raczej macierzanka tymianek – aromatyczny i pomocny - najbardziej pasuje mi do ciasta francuskiego zapiekanego ze szparagami i świeżymi pomidorkami, czosnkiem i odrobiną parmezanu! Pycha, chociaż mniej ekologicznie, niż na cieście zwykłym do tarty z ekologicznej mąki!

Obok tymianku na moim balkonie rośnie majeranek. Do niedawna myślałam, że do niczego bardzo mi się nie przyda – kojarzy się z ciężkostrawną kuchnią polską. Ale okazało się, że z ekologiczne fasoli da się zrobić bardziej lekką zupę-krem fasolową bez tłustego mięsa wieprzowego, za to dobrze doprawioną właśnie majerankiem. Ja zawsze skubnę też coś do zupy-kremu z pomidorów, a co!

Balkonowo i wiosennie Balkonowo i wiosennie
Wizja ekologicznego ogrodu w miniaturce Wizja ekologicznego ogrodu w miniaturce

Estragon też mam, chociaż ostatnio nie chce rosnąć w górę, kładzie się w czasie deszczu ☹ Ale przydaje się o tej porze roku, bo wyśmienity jest do bakłażanów, zapiekanych z pomidorami i papryką. Do tego jeszcze sól, czosnek, odrobina wspomnianego już tymianku. I świetne do tego są… ekologiczne migdały, uprażone lekko na suchej patelni!

Było o melisie i lekkim naparze, nie sposób nie wspomnieć mięty! Też nie wygląda tak dostojnie jak ta w folii w supermarketach, ale jest także moja, tylko moja! W zależności od potrzeby – czasem delektuję się nią wieczorową porą, bo dobra jest na jesienne, chłodniejsze wieczory, zwłaszcza te pod koniec weekendu, kiedy jeszcze dopalają się letnie grille, a z drugiej strony zdarzają się szarlotki i ciasta ze śliwkami! Ale czasem też parzę miętę tak, żeby przypominała mi wakacyjny czas – zwłaszcza taki najpiękniejszy, który spędziłam na niezapomnianej trzytygodniowej wyprawie do Maroka… Wtedy parzę herbatę w garnuszku, upycham do pełna mojej balkonowej mięty, aż nie domyka się pokrywka, i sypię 7 łyżeczek trzcinowego cukru! Herbata na sposób marokański, dobra na największe upały, i chociaż właśnie odeszły – dobrze jest w smaku poczuć ich smak i zapach – słodko-miętowy.

Z rozmarynem był problem, bo pnie się wysoko… Dlatego rośnie w doniczce stojące niżej. Mam wrażenie, że się trochę męczy, że mu trochę ciasno, ale już niedługo… Nie mogłam sobie darować, bo pachnie ładnie i kojarzy mi się z podróżą do Włoch. Z niej mi został nawyk dodawania rozmarynu do zupy marchwiowej… Ponieważ jesień, też będę częściej robić. Zastanawiam się też, czy nie przyda się do ciasta z dyni – no, spróbujemy…!

Szkoda mi trochę, bo nie mam tego mojego ogrodu jak przetrzymać przez zimę. Lada dzień i się lato skończy na dobre, chyba trzeba będzie serio posadzić wrzosy. A szkoda, bo mniej przydadzą się w kuchni… Piszę tak, i piszę, i bardziej mi wychodzi, że większa ze mnie smakoszka niż ogrodniczka, ale czy to czemuś przeszkadza? W ogrodzie tak jak w kuchni – trochę trzeba znać zapach, trochę smak, trochę popatrzeć i spróbować, co do czego pasuje, a co się raczej nie lubi i w jednej doniczce nie wytrzyma. A przede wszystkim – trzeba się cieszyć z życia, z małych rzeczy, dostrzegać ich urok i chcieć! Chcieć sadzić i siać, po to, by nacieszyć oko.

****
Powyższy tekst został nagrodzony w Konkursie Ogrodnika. Gratulujemy!